Rynki24.pl Archiwum
![]() _Hongkong w Roku Świni
Smok im niestraszny 02-05-2007 Autor: Radosław Pyffel Choć mija już dziesięć lat, odkąd miasto-państwo znalazło się pod chińską jurysdykcją, trudno powiedzieć, by cień chińskiego smoka zaszkodził prosperity Hongkongu. Miejscowi przedsiębiorcy, wykorzystując swoje handlowe talenty, płynnie przeszli z biznesu opartego na produkcji do gospodarki opartej na wiedzy i wysoko wykwalifikowanych usługach. - To my dyktujemy modę i trendy. Jeśli coś spodoba się tutaj, prawdopodobnie odniesie sukces w całej Azji. W latach 70. oparta na eksporcie gospodarka miasta-państwa rozwijała się w identycznym tempie jak obecnie chińska — 8,9%. W kolejnej dekadzie społeczeństwo Hongkongu, bogate i wykształcone, stało się jako siła robocza zbyt drogie, by nadal produkować tekstylia i gumowe ludziki z „Gwiezdnych Wojen” w cenach porównywalnych z Chinami Ludowymi. Od lat 80. następuje masowe przenoszenie produkcji na Kontynent. W tym samym czasie mieszkańcy Hongkongu przeistaczają się w specjalistów od usług bankowych i finansowych. W tej sytuacji, gdy w latach 90. Deng Xiao Ping ogłasza w Chinach kolejne jeszcze odważniejsze reformy i większe otwarcie, nie stanowi to dla Hongkongu żadnego zagrożenia, ale wielką szansę. Olbrzymi chiński rynek, którego na początku nie znali i obawiali się Amerykanie i Europejczycy, stanął przed firmami z Hongkongu otworem. Hongkong miał wszystko to, czego nie posiadały Chiny: know how, kontakty międzynarodowe i przede wszystkim olbrzymi kapitał, który napłynął do miasta w poprzednich dekadach, a także został wypracowany przez fabryki i manufaktury. Wszystko to, czego dorobił się i nauczył Hongkong, znalazło na Kontynencie idealne warunki do zastosowania. Nie bez znaczenia był też image Hongkongu jako azjatyckiego centrum rozrywki i show biznesu. Wszystko, co hongkońskie było nie tylko w Chinach, ale i całej Azji uznawane za „trendy” i „cool”. Jacky Chan, Bruce Lee czy piosenkarz Andy Lau stawali się idolami na Kontynencie. Kariera Jeta Li nie potoczyłaby się tak szybko, gdyby nie to, że zdecydował się on na wyjazd z Pekinu właśnie do Hongkongu. Wraz z showbiznesem „made in Hongkong” furorę na kontynencie robiły hongkońskie banki. Jak grzyby po deszczu powstawały fortuny deweloperów, firm ubezpieczeniowych. Blisko połowa wszystkich inwestycji zewnętrznych w największych chińskich miastach (wliczając w to Pekin, Szanghaj i Kanton) pochodziło z Hongkongu. Sąsiedni Guangdong (prowincja wielkości Rumunii) stał się terenem ekspansji hongkońskiego kapitału, który zatrudnił 10 milionów ludzi, budując w delcie Rzeki Perłowej 60 tysięcy fabryk, które zalały cały świat tanim towarem. W dobrym sąsiedztwie Wszystko wskazuje na to, że dzięki podpisanemu w 2005 roku układu CEPA z Chinami (Close Economic Partnership Arrangements) Hongkong ugruntuje swoją pozycję pośrednika między Chinami a Zachodem. CEPA doprowadzi do stopniowego znoszenia barier i taryf w handlu z Kontynentem. Po latach widać wyraźnie, że gospodarce Hongkongu bliskość Chin nie przeszkadza, ale pomaga. Na sukces Hongkongu wpłynęło wiele czynników: talent do biznesu i niespotykana przedsiębiorczość Chińczyków z Południa, ale także probiznesowe nastawienie miejscowej administracji, która umiała dostosować miasto do zmieniających się czasów (rozwój Chin), w dodatku uczyniła Hongkong jednym z najbardziej przyjaznych na świecie miejsc dla biznesu. Azjatycka metropolia jest światowym liderem w wielu rankingach wolności gospodarczej i konkurencyjności (wysoką pozycję odnotowuje też inne chińskie miasto, spełniające podobną funkcję, ale w rejonie Azji Południowej — Singapur). W rankingu wolności gospodarczej (Heritage Foundation) zajmuje nieprzerwanie pierwsze miejsce od jego powstania, czyli 1995 roku (Polska jest zaraz za Senegalem na 87 miejscu; sklasyfikowano 157 — ostatnia jest Korea Północna). W rankingu globalnej konkurencyjności gospodarczej Hongkong jest 2. zaraz po USA (Polska 57.; sklasyfikowano 61 krajów). Lore Buscher, dyrektor hongkońskiego biura promocji na Europę Centralną - Nasze atuty to także wykwalifikowani pracownicy, którzy swobodnie mówią po angielsku, znajomość świata i kultury zachodniej, wieloletnie doświadczenie w międzynarodowym biznesie, czylii cechy, którymi Chiny Kontynentalne jednak wciąż nie mogą się pochwalić. Mistrzowie pośrednictwa Hongkong to jednak typowy pośrednik — suma wyeksportowanych i importowanych towarów przekracza to, co Hongkong sam produkuje (udział produkcji w PKB miasta stanowi zaledwie 9%). Hongkong może być bramą nie tylko do Chin, ale także na cały region Azji Wschodniej — a to za sprawą doskonałej sieci połączeń lotniczych z ponad 100 miastami na całym globie (w tym na przykład kilkanaście lotów dziennie na Tajwan) i do 40 miast w Chinach z lotniska uznawanego za jedno z najlepszych na świecie. Z tego względu wzrasta liczba firm i korporacji, które urządzają swoje azjatyckie biura w Hongkongu (obecnie jest to około 3700 biur). Doskonałą komunikacją należy również tłumaczyć fakt, iż Hongkong stał się światowym centrum targowym i wciąż umacnia swoją pozycję. W 2005 roku odwiedziło go 41 tysięcy wystawców i 4,8 miliona potencjalnych kupców (25-procentowy wzrost wystawców, 11-procentowy wizytatorów w stosunku do poprzedniego roku). Obecnie odbywa się tam 30 międzynarodowych targów, a ich liczba stale wzrasta. W zeszłym roku zainaugurowano w Hongkongu targi drukarskie, części samochodowych, budowlane, meblowe, medyczne, ochrony środowiska. Hongkong stanowi okno na świat dla chińskich firm, zwłaszcza tych oferujących droższe produkty wysokiej jakości. W 2005 roku w Hongkongu wystawiało się 7200 producentów i firm z Chin. Stanisław Leśniewski z Ministerstwa Gospodarki: - Przedsiebiorcy z Hongkongu mają dobre rozeznanie sytuacji i stosunków społecznych w Chinach, a także wiele kontaktów i znajomości, które pozwalają na swobodne poruszanie się w tamtejszym biznesie. Półtora roku temu otwarto na wyspie Lantau w bezpośrednim sąsiedztwie lotniska nowe centrum targowe Asia World Expo. Kosztowało 302 mln dolarów (70 000 m2). Trwa także rozbudowa Hongkong Exhibition Centre (budowli w kształcie ptaka na tle drapaczy chmur będącej symbolem miasta). Kosztem 168 mln dolarów powierzchnia targowa zwiększy się o 40%. W latach 2004-2006 SSA Hongkong rozwijał się w tempie 8,6%, 7,5%, 6,8%, a dochód narodowy per capita również wzrastał (24 400, 26 000, 27 500 dolarów). Obecnie to znacznie więcej niż Polska, a nawet Szwajcaria i Wielka Brytania. W Hongkongu mieszka na stałe 45 tysięcy obywateli UE (w tym kilkudziesięciu Polaków). Jest także zarejestrowanych tysiąc firm z UE. Czy już czas na Hongkong? Stosunki gospodarcze między Polską a SSA Hongkong nabierają tempa. W ostatnim roku wymiana handlowa wzrosła o jedną trzecią i wynosi obecnie 508 mln dolarów. A to za sprawą importu do Polski maszyn, urządzeń elektrycznych, zabawek, gier, sprzętu sportowego i komunikacyjnego. Polska eksportuje wyroby mięsne i odpady z plastiku. Lore Buscher, dyrektor hongkońskiego biura promocji na Europę Centralną, zachęcając polskich przedsiębiorców, pokazuje Hongkong jako miejsce przyjazne biznesowi: — Decydują o tym nie tylko niskie podatki (16% od zarobków, 17,5 od dochodu) łatwe i przejrzyste procedury, swobodny przepływ kapitału, ale także wysoki poziom usług finansowych, prawnych, bankowych. — Nasze atuty to także wykwalifikowani pracownicy, którzy swobodnie mówią po angielsku, znajomość świata i kultury zachodniej, wieloletnie doświadczenie w międzynarodowym biznesie, czyli cechy, którymi Chiny Kontynentalne jednak wciąż nie mogą się pochwalić — dodaje Buscher. Największa przewagą Hongkongu jest z pewnością doskonale funkcjonujący system prawny odziedziczony po Brytyjczykach. W Chinach kultura prawna dopiero się tworzy, a chiński styl biznesu, w którym od szczegółowo spisanego kontraktu często bardziej liczą się słowne umowy i przyjacielskie stosunki nie wszystkim odpowiada. Z pewnością jest to idealne miejsce dla tych, którzy inwestują w Chinach miliony dolarów. Przy takich kwotach drobne oszczędności nie mają znaczenia, zwłaszcza jeśli ich następstwem jest obniżona jakość usług („kto raz oszczędzi, ten dwa razy traci”). Więcej — Hongkong oferuje niekwestionowany profesjonalizm i komfort pracy, ale czy jego cena nie przekracza możliwości średnich i małych firm importowych? Czy polskie firmy stać na usługi hongkońskich pośredników i czy są one konieczne, nawet jeśli stoją na najwyższym światowym poziomie? Sarah Wu, szefowa biura promocji Hongkongu w Londynie: — Zależy jaki biznes prowadzisz. Nie chcę niczego sugerować, ale im jest on bardziej skomplikowany, tym Hongkong jest lepszym wyborem. A dziś rzadko kiedy biznes polega wyłącznie na jeżdżeniu do fabryk i kontroli jakości. Pewne jest jednak jedno: opłaca się zaistnieć na hongkońskim rynku. Jest on co prawda bardzo wymagający i wydaje się niezbyt wielki — siedem milionów konsumentów, ale za to bardzo bogatych. Towary luksusowe i o zawrotnych cenach z pewnością znajdą tu nabywców. — Dla eksporterów sukces w Hongkongu będzie miał jeszcze jedną zaletę. To my dyktujemy modę i trendy. Jeśli produkt spodoba się tutaj, prawdopodobnie odniesie sukces w całej Azji — mówi Sarah Wu. Źródło: Archiwum Rynki24.pl |
|